„Inni ludzie” - Dorota Masłowska
„Inni ludzie” - Dorota Masłowska

Czy można kochać piękny język polski, dbać o jego poprawność, ortografię, gramatykę i wymowę, a jednocześnie rozkoszować się hip-hopową nawijką Masłowskiej? Można! Bo Dorota Masłowska ma fiksację na punkcie języka i sprawia, że do jego rytmu dostosowujemy swoje myślenie. Ona po prostu fantastycznie zapisuje polszczyznę różnych warstw społecznych. I w „Innych ludziach” dostajemy dużo polszczyzny, również tej z powszechnymi błędami czy slangiem.

Pod wieloma względami „Inni ludzie” to piosenka - o innych (?) ludziach i o różnych światach, z których ci „inni” pochodzą, i w których żyją. Z jednej strony poznajemy dość prostego Kamila - nieuczciwego i niesamodzielnego finansowo drobnego dilera i „patriotę”, z drugiej przyglądamy się nieco snobistycznej zakupoholiczce z ekskluzywnego osiedla – samotnej, zagubionej i uzależnionej od psychotropów Iwonie.

W książce obserwujemy kilkadziesiąt godzin z ich życia. To, co najistotniejsze dociera do nas jednak poprzez język. Właśnie myśli i wypowiedzi głównych bohaterów – podobnie jak specyficznego chóru komentującego rzeczywistość (m.in. zakonnice, bezdomni) – kształtują świat, który dostrzegamy. „Innych ludzi” czytałam w rytmie hip-hopu chłonąc blokowisko, śmiejąc się i jednocześnie smucąc z nieporadnych konstrukcji językowych tych, rzekomo innych, ludzi. Słuchałam także z zachwytem audiobooka, bo mistrzowska interpretacja lektorów wciągnęła mnie ponownie w świat relacji, zdrad i smogu.

Rytmiczna opowieść Masłowskiej pokazuje nam przede wszystkim ogromną samotność bohaterów. To hip-hopowy dramat, bo wszyscy jesteśmy samotni – my, z blokowisk i my z dizajnerskich mieszkań. I wszyscy jesteśmy połączeni. Ta książka jest o „Innych ludziach”, więc o nas – o Polakach. Jest trochę wstrętnie, trochę przeciętnie, strasznie i śmiesznie - na pewno bez upiększeń.

Klimat „Innych ludzi” w pierwszej chwili wydaje się dość egzotyczny i przerysowany, ale po chwili orientujemy się, że jest jednak prawdziwy. Moment refleksji wystarczy, by wyjść ze swojej bańki i odkryć, że ludzie rzeczywiście tak mówią i - tym samym - tak żyją; z kartek książki bije prawda, bo ludzie w poemacie Masłowskiej są, jacy są. Bardzo ładnie podkreślają to ilustracje Macieja Chorążego.

Serdecznie polecam!

Magdalena Młynarczyk
Bibliotekarka