
MAMY TO po raz drugi!!!
Kolejna Czytelniczka wzięła udział w naszej akcji „CZYTELNICY POLECAJĄ”.
Pani ANNA WOŁOSZYN podzieliła się z nami recenzją książki "Luneta z rybiej głowy" Patryka Zalaszewskiego. Co napisała Pani Ania o książce – przeczytajcie sami:
„...żeby znów odpłynąć, tym razem w inne morze, chyba niebezpieczniejsze: we własnej głowie.”
Majstersztyk literackiej miniatury. Często narzekam na krótkie książki, chcąc, by były dłuższe, ale ta broni się formą i każda dodatkowa strona mogłaby tylko zadziałać na jej niekorzyść. Jest idealnie, magia prostoty bez ani jednego zbędnego słowa.
Nadbałtycka wioska, szum wzburzonego morza, smród rybich wnętrzności, miłość wielka jak fale i złość gwałtowna jak sztorm. Codzienność - prosta i skomplikowana równocześnie, a wszystko widziane z perspektywy dziecięcego narratora, wierzącego w olbrzymy kryjące się na dnie Bałtyku i dostrzegającego rzeczy, których często nie widzą dorośli.
„Czasem w takiej kłótni, jak już szło na noże, to mi nawet przychodziło do głowy, żeby tak do niej podejść, złapać ją za ramiona, szarpnąć i przytulić. Raz podszedłem, dwa razy szarpnąłem, ale nigdy nie przytuliłem.”
Debiut Patryka Zalaszewskiego to zbiór krótkich opowiadań o dorastaniu w nadmorskiej wiosce, który zachwycił mnie przede wszystkim precyzyjnością języka. Autor niezwykle celnie zgłębia ludzkie emocje, opisując je w sposób poetycki i bardzo konkretny zarazem. Jego pióro przywodzi mi na myśl książki Jakuba Małeckiego, a jeśli ktoś zaczyna z tak wysokiego poziomu, to aż strach się bać o to, co przyniesie przyszłość.
Punktem wyjścia dla opowieści Zalaszewskiego jest postać dziadka, który po powrocie z wojny nie był już taki sam. Później poznajemy kolejnych członków rodziny - wujka goniącego za bogactwem, ciocię usychającą z tęsknoty za ukochanym, matkę wysłuchującą spowiedzi umierających ludzi, a w końcu i ojca, powoli znikającego i stającego się wyrzutem sumienia. We wszystkich tych historiach kryje się jednak dużo więcej niż tylko to, co widać na pierwszy rzut oka, a autor opisuje ich losy w sposób, w którym jedno zdanie, często rzucone mimochodem, potrafi zmienić wszystko. Uwielbiam takie pisarstwo.
„A po niej i ja zrozumiałem, że dziadek był brakiem. Brakowało w nim miłości, ciepła, radości, brakowało nogi, a najbardziej brakowało jego, tak po prostu.”
Pani ANIU dziękujemy za doskonałą recenzję i piękne słowa o książce.
A Was zapraszamy do dołączenia – Wasze opinie mogą stać się inspiracją dla innych!